Mamy licznik!
Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią - mamy licznik :)
W samo południe zjawił się wielkim samochodem pan monter z gazowni.
Nie minęło pięć minut i już licznik wisiał na swoim miejscu.
Pan monter odkręcił główny zawór i odpowietrzył instalację na odcinku licznik - piec. Na koniec jeszcze tylko sprawdził przyrządem, czy gaz się gdzieś nie ulatnia.
Wszystko było OK, więc pozostało tylko podpisać protokoły i zamknąć szafkę. Cała operacja trwała mniej niż pół godziny.
I to chyba ostatni wpis dotyczący gazu. No, może jeszcze coś się pojawi w temacie zużycia, ale na to jeszcze trochę musimy poczekać :)