Pozwolenie na budowę
Gdy złożyliśmy projekt w urzędzie, pomyśleliśmy, że wkrótce zaczniemy naszą budowę.
A tu znów niespodzianka! Okazało się, że podczas gdy my wymyślaliśmy co by tu jeszcze zmienić w projekcie, urzędnicy również postanowili wprowadzić parę zmian np. w planie zagospodarowania przestrzennego. Nowe zapisy zniosły pewne ograniczenia, z którymi już się pogodziliśmy (wysokość ścianki kolankowej, kolor dachówki). Niestety, pojawiły się też nowe, których nasz projekt nie spełniał (wielkość zadaszenia wejścia). Więc znów projekt do poprawy a już była druga połowa sierpnia.
Znacznie poważniejszą zmianą było objęcie naszej działki obowiązkiem prowadzenia badań archeologicznych. Musieliśmy wystąpić do konserwatora zabytków o zgodę na przeprowadzenie prac ziemnych, zatrudnić archeologa i uzyskać promesę z muzeum. Na zgodę czekaliśmy ponad miesiąc. Urząd ma czas 30 dni na wydanie decyzji, więc oczywiście ostatniego dopuszczalnego dnia taką decyzję wydaje a później to już tylko kwestia poczty.
Najbardziej jednak zaskakująca dla nas była promesa z muzeum. Wiadomo, że cokolwiek byśmy wykopali z ziemi, należy to do państwa a nie do nas. To dlaczego MY musieliśmy prosić muzeum o zgodę na przyjęcie ewentualnych eksponatów i jeszcze za tę zgodę zapłacić?
Na początku października dostaliśmy zgodę na wykopaliska. Czym prędzej uzupełniliśmy dokumentację i 21. października otrzymaliśmy długo wyczekiwane Pozwolenie Na Budowę.
Listopad już był za pasem i uznaliśmy, że nie będziemy rozpoczynać tuż przed zimą, której, jak się później okazało, prawie wcale nie było.